Gdy chwilowo tracisz zainteresowanie innymi przychodzi on z odgrzebaną fantazją i perspektywą jej zrealizowania… kusi Ciebie przez kilka dni… i chociaż nie myślisz już o niej tak intensywnie jak kiedyś, to w sumie nabierasz ochoty, żeby wyobraźnia stała się rzeczywistością… Ten moment jednak nie nadszedł i jesteś zaskoczona jak bardzo jest Tobie to obojętne, bo zabawa 1+1 zaspokaja wszystkie Twoje potrzeby… bo obecnie najbardziej cenisz sobie pewność, spokój i luz w kalendarzu… nie każdy może pozwolić sobie na taki komfort…
Dni płyną jeden po drugim, dzielimy każdą chwilę na drobne, zapracowani tuż obok siebie kusimy cały dzień… przekąski znaczące więcej niż słowa, zwiastujące to na co mamy ochotę… zdjęcia spod biurka… znad biurka… w małej czarnej, która na myśl co czeka jej właścicielkę, zaraz po tym jak usłyszy dźwięk odkładanych słuchawek i szurania kółek krzesła obrotowego po podłodze, sama unosi się do góry ukazując lśniące wnętrze ud… lśniące, bo jest gotowa na chwile uniesienia podczas krótkiej przerwy pomiędzy służbowymi spotkaniami…
I są… jeden i drugi dźwięk… kolejny naciskanej klamki… za nimi niesie się jego szept: „Zajęta?” Odwracam głowę i odpowiadam: „Oczywiście, że zajęta, ale chętnie zrobię sobie przerwę…”On wchodzi pewnie do pokoju, odwraca krzesło w swoją stronę, staje najbliżej jak może, a ja już wiem co mam robić dalej… moje dłonie przesuwam po jego udach, dosięgam brzegu spodni i zsuwam je w dół… uwielbiam domowy odzieżowy luz, bo oboje jesteśmy łatwo dostępni, jeden ruch i ukazuje się nam to, co mamy ochotę smakować… Nie tym razem, kazał mi wstać, pocałował mnie namiętnie, kazał mi przejść w stronę łóżka, stanął za mną, wziął moje piersi w dłonie, pieścił je i całował moją szyję, kark, za uchem… czułam jak fala rozkoszy, wywołana delikatnym podmuchem wydychanego z ust powietrza, przechodzi z góry na dół… Mocno trzymał moje piersi w swoich dłoniach… z wyczuciem je ugniatał… niby przypadkiem i od niechcenia jego dłonie zsuwały się niżej… szukał wilgoci i ją znalazł, bo już dawno tam była… zwilżył palce i pieścił łechtaczkę tak jak lubię, z góry na dół, z dołu na górę… bez pośpiechu… próbowałam odzyskać to co już prawie miałam w dłoni, ale nie było to takie proste… przyciągał mnie do siebie tak mocno, że wijące się między nami ręce miały minimum swobody ruchów… wiem, że jeszcze chwila i da mi to czego pragnę najbardziej… ach, jednak jeszcze nie teraz… kazał mi usiąść na łóżku… wysunąć biodra… sam padł przede mną na kolana, chwycił za uda i zanurzył między nimi… poczułam jego cudownie ciepły język i kolejną falę rozkoszy wywołaną delikatnym podmuchem wydychanego z ust powietrza… jak on liże… jak on pieści… rozpływam się niezależnie od nastawienia… na chwilę przestał, odwrócił się, podszedł do szafki, byłam przekonana, że wyciąga swoją kopię… wrócił do mnie, wrócił między moje uda, wsunął mi zabawkę, ale nie włączył wibracji, więc to nie kopia, a inna zabawka… wrócił do lizania, ssania, przesuwania języka… poruszał zabawką, a napięcie rosło… fala rozkoszy wzbierała powoli, czułam, że spełnienie nie przyjdzie od razu, ale najpierw dwa lub trzy razy mnie zaskoczy i wycofa się, by ostatecznie być tak silnym, żeby mnie wykończyć… i tak było… musiałam zacisnąć uda na jego głowie, żeby już niczym we mnie nie ruszał i dłużej mnie nie lizał… moc orgazmu była niewyobrażalna… ból tuż po nim był rozkoszny… Wstał zadowolony z siebie, a ja próbowałam usiąść, by wreszcie wziąć go w dłonie, w usta, by go całować, lizać, ssać i spijać… położył się na łóżku i czekał, uwielbiam pierwszy jęk rozkoszy, gdy biorę go do ust… później każdy kolejny, który podpowiada mi jak go dotykać… zwolnić czy przyspieszyć… brać płytko czy głęboko… z zsuniętym napletkiem czy wręcz przeciwnie… zostawić go w dłoni i lizać jądra, bo bardzo to lubi i ja to lubię, czy trzymać w ustach… mmmm… jaki gładki worek… jakie pełne i ciepłe jądra… dzisiaj skończy w mojej buzi, ale nie jestem pewna czy przełknę… nie przestawałam go pieścić… brałam do ust, lizałam, ssałam i zostawiałam go w dłoni, żeby zająć się jądrami… on nie przestawał jęczeć, oddychał coraz szybciej, by po chwili wyszeptać: „już za chwilę”… odpowiedziałam: „do końca w moich ustach”… „to już”… och… ależ on mi dzisiaj smakował… połknęłam wszystko… oblizałam… nie została ani kropelka… idealna przerwa w pracy…
#KochamCiebieBardziej#Ona#On#Oni#Swing#Zabawa#HomeOffice#IdealnaPrzerwa#DoKońca#SmakiLata