Jak mnie wszystko…

Internet, jak bez niego żyć?
Internet, jak z nim żyć?
Rzeczywistość, jak się w niej odnaleźć?
Jak nie zwariować?

Biorę udział w drugiej edycji wyzwania, które już po tygodniu mnie irytuje, to znaczy ludzie w wyzwaniu mnie irytują… Nie potrafią czytać, nie potrafią pisać, nie potrafią zrobić kopiuj/wklej… Nie potrafią myśleć i jeszcze się kłócą… Tak bardzo nie chcą odpaść z powodu jakiejś drobnostki i wszystko zawdzięczają komuś, kto potrafi czytać ze zrozumieniem, ma czas i ochotę pomagać. Takich jak ja, zirytowanych, jest więcej i trzymamy sztamę. Robimy popcorn i czytamy…
Literówka goni literówkę w cotygodniowym poście wyzwania, brakuje kilku wyrazów w pięcio-, góra sześciolinijkowym poście podsumowującym…
Pytania wciąż o to samo zaśmiecają grupę wsparcia dla wyzwaniowców, która staje się grupą wsparcia dla analfabetów…
Komentarze bywają pomocne i niekoniecznie… Zawsze znajdzie się ktoś kto wprost odpowie na pytanie i ktoś, kto odpowie tak, że namiesza jeszcze bardziej, bo sam nie zrozumiał zasad…
Czy internet i łatwy dostęp do niego tak bardzo nas upośledza? Nie potrafimy myśleć samodzielnie, musimy chodzić na skróty zasłaniając się tym, że codzienność nas przerasta… Serio?!

Jeśli nie potrafisz znaleźć dla siebie godziny codziennie lub dwóch co drugi dzień, to coś poszło nie tak… coś idzie nie tak. I to pewnie dla Ciebie jest właśnie to wyzwanie. Dla mnie w sumie też… Ćwiczę cierpliwość, wyrozumiałość, otwartość na ludzi nieogarniętych, wygodnych, bezmyślnych, żerujących na innych, szukających wymówek, dróg na skróty…
„Najlepsze” są pytania: „A gdzie to jest napisane?”… W zasadach kretynko/kretynie! W zasadach równych dla wszystkich, w zasadach napisanych, wydawałoby się, w sposób idiotoodporny. Ale nie! Znowu znajdzie się połowa, która nie kuma i mam wrażenie, że nie kuma jeszcze bardziej niż rok temu. Dzisiaj policzyłam kilkanaście owieczek, które odpadną i pewnie będą baaardzo zdziwione…
„Nie widzę postu, widziałam rano, ale już nie widzę, czy tylko ja nie widzę postu?” No ja jebię…
To oczywiście nie oznacza, że i ja nie mogę odpaść przez nieuwagę, przez zbytnią pewność siebie, przez to, że miewam wyjebane… Jeśli tak się stanie to wyciągnę z tego lekcję na przyszłość albo i nie… 😉

Kolejna perełka w sieci to informacja o otwarciu klubu dla swingersów w Poznaniu i komentarze naszego inteligentnego, otwartego na drugiego człowieka społeczeństwa. Nie wie jak tam jest, ale napiszę, że porno i duszno, i że to nic innego jak tylko wylęgarnia wirusów, a co tam. Kto mi zabroni? Albo taki na przykład hit, bo pewien pan, pewnego dnia, wybrał się do takiego klubu, bo myślał, że towarzystwo będzie jak z najlepszych filmów porno i sobie zarucha, ale zastał mnóstwo zwyczajnych, niedoskonałych ludzi i mu zbrzydło, nie fiknął mu nawet, więc nie poleca…
Tylko tyle i aż tyle mamy do powiedzenia na tematy, które opieramy na braku doświadczenia lub niewielkim doświadczeniu. Widać kto jest w temacie, kto jest lub chciałby być swingersem, kto odwiedził podobny klub i ma całkiem miłe wspomnienia, bo komentuje jednym mało wyszukanym, delikatnie tajemniczym zdaniem podrzędnie złożonym… „No i fajnie…” 😉

W rzeczywistości to samo… Jeden mądrzejszy od drugiego, pyta o radę, ale wcale nie chce słyszeć tej, której nie chce słyszeć… Bo wiesz? Liczył na realne wsparcie… Przytakuj i umartwiaj się razem z nim, nie mów co naprawdę myślisz, bo nikogo to nie interesuje… Zresztą już nawet nie mówisz co myślisz, żeby nie wdawać się w dyskusję poniżej Twojego poziomu…

Albo jesteś na spotkaniu i jest na nim pięciu kierowników… Wiecie? Duuuża korporacja… Zaczynasz się zastanawiać dlaczego, w nie do końca luźnych czasach, musisz siedzieć i słuchać pięciu różnych wersji tego samego zdania, bo każdy z kierowników musi coś powiedzieć, a w sumie temat został wyczerpany, trzeba jednak zgodnie z dobrą praktyką, wyuczoną retoryką, podsumować to co zostało już powiedziane i jedno-, dwu- lub trzykrotnie już podsumowane… „Pomysł w każdym razie doskonały, interesujący, godny uwagi, do przedyskutowania, pracuj nad tym dalej i wrzuć kolejny termin statusowy”… Błagam nie! Nie było tematu… 😉 Ambicja, albo jej resztki zapędziła mnie z kozi róg… Cofam wszystko! Już za późno? Fuck!…

Albo sklep ze świeżym pieczywem… między innymi… otwarty od godziny 6:00, o godzinie 6:00 oferuje wczorajsze pieczywo, bo jeszcze nie ogarnął świeżej dostawy… W sumie nie ma co marudzić, bo zyskujesz 40 minut każdego poranka pijąc pyszną, gorącą kawę z miłością Twojego życia zanim on da się wciągnąć w wir pracy, a Ty wyruszysz, żeby upolować jeszcze ciepłe bułeczki dla całej rodziny… ❤
Dostało się dzisiaj mojemu mężowi, bo wkurzył mnie członek naszej rodziny, a on mi na to: „Idź pobiegaj!” I poszłam, i trochę mi lepiej… A teraz zrobię sobie popcorn i poczytam co tam w internecie wkurwiającego… 😉

Jeszcze powmawiam sobie, że „dbam o swój rozwój”, i że „jestem niezwykle pewną siebie, cierpliwą i wytrwałą osobą”, „tym razem wytrwam w wyzwaniu cały rok, nie będę znudzona, podniosę sobie poprzeczkę, wyjdę ze strefy komfortu”… 😀

Miłego dnia Kochani 😀

#KochamCiebieBardziej #JakMnieWszystkoWqrwia #Ona #Wyzwanie #Internet #Rzeczywistość 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *