Czułam, że to będzie kolejny udany wieczór i kolejna udana noc…
Z nim nie może być inaczej… wybieraliśmy się na kolację i potańczyć…
Nowa restauracja… jedzenie dobre, trochę chłodno w lokalu, tłum ludzi… niektórzy zwracający na nas uwagę… na mnie szczególną, bo gdy przez przypadek odsłaniałam krawędź żakietu, ich oczom ukazywał się gładki materiał sukienki lejący się na nagiej piersi ze sterczącym z chłodu i podniecenia sutkiem… wymieniałam z nieznajomymi spojrzenia i uśmiechy…
Lubię ten stan podekscytowania, gdy czuję, że pożerają mnie wzrokiem, gdy moje ciało krzyczy… „Tak! Dobrze widzisz! Dzisiaj chcę się bawić! Dzisiaj będę się bawić!”
Nowy klub… nienajgorszy… kilka pomieszczeń… kilka rodzajów muzyki… wybraliśmy nasz ulubiony i zaczęliśmy tańczyć… po to przyszliśmy… napięcie między nami jak zwykle rosło… klub zaczynał pękać w szwach… zrobiło się duszno… średnia wieku zdecydowanie zaczęła spadać… postanowiliśmy zmienić klub…
Znajomi bawili się w innym, też dla nas nowym… nic nie stało na przeszkodzie, by się tam wybrać i sprawdzić czy przypadnie nam do gustu…
Klub był niedaleko, więc zabraliśmy płaszcze i poszliśmy…
Przed klubem nie było kolejki, więc weszliśmy, zostawiliśmy płaszcze i udaliśmy się na piętro, gdzie zwykle bawią się nasi znajomi… byli i tym razem… czułam się jak w niebie… mężczyźni tańczą doskonale… doskonale prowadzą w tańcu partnerkę… nie dbają o grzeczny dystans… dotykają na granicy przyzwoitości… szepczą do ucha miłe słowa… mąż wie ile radości daje mi taniec… on za nim nie przepada i tańczy tylko wtedy, gdy ja tego chcę… tym razem mógł mnie na chwilę zostawić w cudzych dłoniach, a sam usiadł z koleżanką, która również deklaruje, że za tańcem nie przepada… z Anną…
Zatraciłam się w tańcu… przeplatałam ten w cudzych ramionach z tym, gdy kawałek parkietu był tylko dla mnie… przymknęłam oczy i nagle poczułam czyjąś dłoń na plecach… czyjeś usta na policzku… zapach… byłam spokojna, chociaż nie od razu zorientowałam się kto to… mąż na pewno nie, ale znam ten dotyk… znam ten zapach… otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego kochanka… przyjaciela mojego męża… uśmiechnął się i puścił do mnie oko…
– „Co Ty tutaj robisz?”
– „Po prostu jestem i mam ochotę z Tobą zatańczyć”
Zmieszana odszukałam wzrokiem mojego męża… patrzył na mnie i szeroko się uśmiechał… czyżby wiedział o wszystkim…? Łobuz… podszedł do nas… założył mi włosy za ucho i wyszeptał…
– „Będę na Was czekać…”
Musnął ustami mój policzek, odwrócił się i poszedł… o nic nie pytałam… wróciłam do tańca… zostałam w dobrych rękach… pewna, że mój kochanek zna plan na dzisiejszą noc…
Po przetańczeniu kilku kolejnych kawałków spojrzałam na zegarek… była blisko druga w nocy… powoli miałam dość, moje serce biło jak oszalałe, kręciło mi się w głowie… chciałam zbierać się do wyjścia… odetchnąć świeżym, chłodnym powietrzem… odzyskać siły na ciąg dalszy…
Szybka wizyta w łazience… spojrzenie w lustro… jeśli on widzi w moich oczach to co ja, to tak samo jak ja nie może doczekać się dalszej części nocy…
Czekał już z moim płaszczem… pomógł mi go założyć… chwycił za rękę i zaprowadził do samochodu… jechaliśmy chwilę… zatrzymaliśmy się przed hotelem… zgasił silnik… kazał zostać w aucie… otworzył drzwi… podał mi dłoń… pomógł mi wysiąść… objął mnie, pochylił się i wyszeptał…
– „Mam nadzieję, że się Tobie spodoba…”
Weszliśmy do hotelu… po schodach na piętro… otworzyłam drzwi… na łóżku siedział mój mąż… miał ten sam szeroki uśmiech, którym żegnał mnie w klubie… w jego dłoniach była opaska na oczy, a na łóżku liny i kajdanki… wstał, podszedł do mnie, kazał się odwrócić… zawiązał mi oczy i pocałował… powoli mnie rozbierali… położyli na łóżku… zaczęli dotykać… krępować… nie wiedziałam kto jest kim… przeszedł mnie dreszcz…
#KochamCiebieBardziej #Swing #Zabawa #Ona #On #Kochanek #Hotel #Fantazja