Sny… zawsze je mam… zawsze przyjemne… od czasu do czasu bardzo przyjemne…
Ostatnio kilka pod rząd… nie da się ukryć, że to przez częściowo bezsenne noce i wirtualne towarzystwo pewnego chłopaka… młodszego… chętnego, by sprawić mi przyjemność…
Zasypiam rozmarzona… Śnię o bliskości, o pożądaniu i o miłości z… mężem…
Podobno sny obnażają nasze skryte marzenia… fantazje… w moim przypadku to prawda…
Świat swingu wciąga, docierasz się z kochankami, pragniesz ich, szukasz nowych, kusisz ich…
Ale marzysz o chwili tylko we dwoje… o pocałunkach tego jedynego… o pieszczotach, które znasz, o dłoniach i ustach, które doskonale wiedzą co robić, by sprawić Tobie przyjemność…
I śnisz o Tobie przed lustrem, o nim za Tobą… obserwujesz jego podniecenie w odbiciu zwierciadła… błagasz, by nie przestawał, by kochał Ciebie mocniej… chcesz szczytować… ale nie możesz… śnisz… jesteś na granicy…
Budzisz się zrelaksowana jak po prawdziwym zbliżeniu… zerkasz na niego… obracasz się na bok… zasypiasz i śnisz dalej… tym razem jesteście w kuchni… nie w swojej… może to część innego marzenia…
Krzątasz się po niej… podchodzi od tyłu… chwyta za biodra… chwyta sukienkę… zdejmuje ją z Ciebie… obraca Ciebie… całuje… rozgrzewa paluszkami… po chwili błagasz, by w Ciebie wszedł… wskakujesz na blat… rozchylasz uda… i już się kochacie…