Myślałam, że nie napiszę tutaj nic o wirujących w powietrzu cząsteczkach, no ale sytuacja mnie zmusiła, więc oto jest krótki wpis… 😉 Chciałoby się napisać „złośliwość rzeczy martwych”, ale nie tym razem… tym razem to „złośliwość cząstek zdolnych do reprodukcji”…
Jedno z ciekawej siebie czwórki wzięło i się rozchorowało, przykro mu strasznie, żałuje wielce, bo nie będzie się grzało we wspólnej wanience… 😉 Grzeje się tymczasem w swoim łóżeczku i kusi nóżkami odzianymi w seksowne ciepłe rajstopki… Umówieni na kolejny termin życzymy zdrówka i trzymamy mocno kciuki, żeby „do trzech razy sztuka” miało swoją moc sprawczą 🙂
Tak to już jest, że czasami nie udaje się spotkać w umówionym z dużym wyprzedzeniem terminie… Czy to źle, czy to dobrze, czy wszystko nam jedno zależy od poziomu relacji, od poziomu ochoty, od ciekawości, od ilości ograniczeń, które niesie codzienność, rodzina i praca…
Dla nas każda taka sytuacja nie jest absolutnie żadnym kłopotem. Jeśli tylko informację dostaniemy wcześniej, odwołujemy (lub nie) opiekę nad dziećmi i albo zostajemy w domu i leniuchujemy, albo wychodzimy gdzieś sami, korzystamy z zarezerwowanego seansu na saunie, z zarezerwowanego apartamentu, stolika w restauracji, albo wyjeżdżamy na dłużej, żeby pobyć we dwoje i zrealizować co się da z wcześniejszych planów dla większego grona…
Jeśli ktoś by nas bezczelnie i bez żadnej informacji „wystawił” to, bez większego żalu, podziękowalibyśmy za poświęcony czas i ładnie się pożegnali… Tak, tak… też oglądam filmy i wiem, że życie pisze różne scenariusze, więc oczywiście nie jestem zerojedynkowa i byłabym otwarta na ewentualną chęć wytłumaczenia się i drugą szansę 😉
Jeśli mieliśmy mieszane uczucia (czytaj: ja miałam) to odwołane spotkanie bywało nam (czytaj: mi) nawet na rękę… o ile wcześniej nie poczyniłam dużych przygotowań, czego zwykle nie robię, a olejki czy świece do masażu, które miały być prezentem można przecież zużyć we dwoje…
Sytuacje, w których nie udało nam się spotkać na figle przytrafiły nam się kilka razy, jeśli nie chodziło o chorobę, która zaskoczyła wszystkich to na przykład o spontaniczne spotkanie znajomych z parą, która nie zadbała o aktualne badania, wtedy czekaliśmy, aż sensowne będzie wykonanie badań przez naszych znajomych. Trzy, cztery, pięć miesięcy, podtrzymując w międzyczasie wirtualną konwersację lub, jeśli mieliśmy siebie blisko to wypijaliśmy kolejne kawki racząc się smacznym jedzeniem, interesującymi rozmowami, wiele mówiącymi spojrzeniami i aluzjami 😉
Zdarzyła nam się sytuacja, że para rozstała się tuż przed naszym spotkaniem, co absolutnie nie przeszkodziło nam w tym, by wybrać się w zaplanowaną podróż i bez podtekstu erotycznego spotkać się z bliższą nam połówką, spędzić miło czas przyjmując role uczestników wycieczki i przewodnika 😉 W taki oto przyjemny sposób i dzięki zdecydowaniu się na spotkanie mimo wszystko, wzięłam udział w zaplanowanych przez koleżankę fantastycznych warsztatach z Burleski – dziękuję Tobie K. 😉
Bywało też tak, że nastawieni na zabawę zaprosiliśmy do siebie znajomych, ale w trakcie, nie do końca bezwartościowego pitu-pitu, coś nie zagrało i przegadaliśmy resztę wieczoru nie dotknąwszy się ani razu nawet przypadkiem…
Bywało też tak, że przez sprawy rodzinne znajomi musieli wcześniej wracać ze wspólnego weekendu, wyjechali, a my zostaliśmy i plany dostosowaliśmy do tych „dla dwojga”… Raz było tak, że to my musieliśmy wyjść po angielsku tuż nad ranem, żeby zdążyć zrealizować wszystkie rodzinne zobowiązania zaplanowane na dzień po spotkaniu… uprzedziliśmy wcześniej, że gdy się obudzą to nas nie zastaną i nie zjemy razem śniadania, na które wcześniej się umówiliśmy, za co bardzo przepraszamy… Było też tak, że nie spodobał nam się charakter imprezy i w środku nocy podziękowaliśmy wszystkim uczestnikom SeksParty za przyjemny wieczór i poszliśmy na „kebaba”…
Zdarzyło się, że prosiliśmy znajomych, żebyśmy pojechali na imprezę do klubu dwoma samochodami, żeby w razie czego nie czuć się wobec siebie zobowiązani do ciągłego dotrzymywania sobie towarzystwa i konieczności szybszego powrotu tych, którzy chcieliby zostać dłużej…
Żalu nie mieliśmy nigdy do nikogo i nigdy od nikogo nie dostaliśmy informacji zwrotnej (…tak, tak korpolaska ze mnie ;), ale nie tylko…), że my sprawiliśmy komuś przykrość… Oklepane „wszyscy jesteśmy dorośli” nie zawsze się sprawdza, więc mogły pojawić się różne myśli, ale być może zapadła decyzja, że napisane lub wypowiedziane niczego nie zmienią, niczego nikomu nie dadzą…
Ciekawsze jest to co dzieje się potem, blaski i cienie figli… jak to bywa po spotkaniu, jak to bywa, gdy emocje opadną, czy mamy ochotę na więcej, czy oni ją mają…, ale o tym innym razem… 🙂
Szczęśliwie większość spotkań doszła do skutku w umówionych terminach i trwały tyle czasu na ile się umówiliśmy, były spotkania na kilka godzin, na całą noc, na kolację ze śniadaniem, na weekend, na kilka dni…. więc mamy o czym pisać, mamy o czym myśleć, mamy o czym rozmawiać i mamy co czuć…
W kontakcie… Wasza A.
#KochamCiebieBardziej #Ona #On #Oni #Spotkania #Swing #Zabawa #Figle