Chusteczki…

Niezrażeni skrajnymi opiniami o filmie, według którego, czasami pokrętnego, scenariusza toczy się również nasze drugie życie, włączyliśmy go w leniwy wieczór, na który nie mieliśmy żadnych innych planów…

Ku naszemu zaskoczeniu film naprawdę nam się spodobał, bo był lekko erotyczny, całkiem zabawny i dosyć prawdziwy. Obudził w nas ochotę na małe co nieco, więc mąż przytulił się do mnie, wysunął dłoń pod koc, poczułam jego palce na moim udzie, bez pośpiechu zmierzające ku waginie. Już on wie jak rozbudzić we mnie pożądanie. Wie gdzie dotknąć, gdzie chuchnąć, co szepnąć…, więc szybko dotarł do wzgórka, wsunął dwa palce pomiędzy wargi, rozchylił ich płatki i trzecim palcem nacisnął guziczek, który włącza wszystko na początku, a po spełnieniu na długo wyłącza… Byłam taka spragniona jego dotyku, że wystarczyłaby tylko chwila, żeby spełnienie, którego pragnęłam, przyszło błyskawicznie.

On jednak miał inny plan, nie chciał się spieszyć, nie chciał, żebym doszła od razu, więc gdy tylko czuł i słyszał, że jestem blisko przesuwał palce niżej, rozkosz na chwilę delikatnie opadała, a jego palce zalewała kolejna porcja wilgoci, nabierał jej odrobinę i wracał do guziczka, by znowu chwilę go stymulować, doprowadzać mnie na skraj rozkoszy i przerywać… Szukać napływającej wilgoci, wracać do punktu wyjścia i przesuwać palce niżej, od czasu do czasu wsuwając je we mnie, by rozkoszować się rosnącą ilością wilgoci, którą sam wywoływał, robiąc niby tak niewiele, tak leniwie i tak niespiesznie…

Wchodząc na pewien poziom rozkoszy, tonąc w objęciach ukochanego, oddając się jego czułości, zawsze szukam „gałęzi”, której mogłabym się chwycić…, więc moja ręka niespiesznie odnalazła pod kocem jego udo… Szukała dalej krawędzi spodni, wsuwała się pod nią, była mile zaskoczona, że nie ma bokserek, z którymi musiałaby walczyć. Była za to twarda „gałąź” w imponującym wzwodzie, która aż prosiła się o silny uścisk i kilka ruchów dłoni przypominających stawiany przez pochwę opór. Tak zrobiłam, ciasno oplatając ją palcami, znajdując czubek naciągniętej skórki, zaczęłam powoli przesuwać ją w dół i w górę. On wziął głęboki oddech i wysunął biodra na powitanie pieszczot, które bardzo lubi. Dobrze wiedział, że w końcu będzie trzeba go zwilżyć, a do tego najlepiej nadają się moje usta, trochę śliny i sprawny język. Będzie też chciał, żeby zająć się jego jądrami, co oczywiście od początku miałam w planie…

Nie mogąc doczekać się naszego wspólnego spełnienia, spoglądając spod przymrużonych powiek na włączony film, poruszaliśmy swoimi dłońmi szybciej, on robił coraz krótsze przerwy na przedłużenie nadchodzącego mojego orgazmu, a moje pieszczoty stawały się coraz bardziej intensywne, coraz szybsze, ale od czasu do czasu zwalniałam, bo nie chciałam, by eksplodował w mojej dłoni. Chciałam go jeszcze wziąć do ust. On doskonale wiedział co robi, wiedział kiedy odpuścić, wiedział kiedy dotknąć mocniej, wiedział gdzie dokładnie znajduje się guziczek i wiedział, że nie ma już co przedłużać, bo doprowadził mnie na skraj takiej rozkoszy, że w przeciągu kilku sekund będę miała orgazm niezależnie, w którym miejscu mnie dotknie, a już na pewno, gdy zacisnę uda na jego dłoni… Przesunął więc palce w górę po raz ostatni, by dać mojemu ciału czas na silną, wstrząsającą i dającą oczekiwane rozluźnienie reakcję. Moje ciało zalała fala rozkoszy, czułam pulsującą łechtaczkę, mimowolnie wygięłam całe ciało, zacisnęłam uda i poczułam wzbierającą we mnie drugą falę spełnienia…

Był z siebie dumny, a mi zakręciło się w głowie, więc opadłam na chwilę, złapałam głęboki oddech, podniosłam się na przedramionach, obróciłam w jego kierunku, przesunęłam się w dół łóżka, odsunęłam koc, zsunęłam jego spodnie, wyciągnęłam penisa, w drugą dłoń delikatnie wzięłam jego jądra, lizałam je i zwilżałam obficie przesuwając język na czubek penisa. Wzięłam go do ust, usłyszałam cudowny jęk rozkoszy, wzięłam go głębiej, otoczyłam językiem, zwilżyłam obficie i zaczęłam robić mu dobrze najlepiej jak tylko potrafię. Czułam ogromne spełnienie i chciałam, by jego spełnienie również zakończyło się zawrotami głowy. On swoim ciałem dawał mi znać jak mu dobrze, jego biodra wychodziły mi naprzeciw, wkładał mi go tak głęboko jak tylko mógł, tak głęboko na ile ja potrafię go przyjąć. Nie krztusiłam się nim, ale krztusiłam się śliną, której nie nadążałam przełykać. Wyjęłam go z ust, przełknęłam, robiłam mu dobrze dłonią jednocześnie liżąc jądra, wiedziałam, że za moment usłyszę jednoznaczne… „yhm…”, które jest znakiem, że jeśli chcę spić jego rozkosz to czas wziąć go ponownie do ust. Trzymałam go mocno… był taki ciepły, twardy. Przyglądałam mu się… miał intensywny kolor. Wzięłam go do ust i poczułam pierwszą falę wytrysku. Kilka kropel trafiło nie tam, gdzie powinny, krztusiłam się, łzawiłam, ale trzymałam go w buzi i pieściłam, aż do samego końca. On spełniony, zaczął się śmiać, a ja w popłochu, że nie przełknę wszystkiego szukałam chusteczek, które zawsze mamy pod ręką, ale nie tym razem…

Ehhh… śmietanki czasami jest za dużo…, wtedy dużo jest też śmiechu po 😉 Uwielbiam ten nasz spazm rozkoszy, popłoch i luz 🙂


#KochamCiebieBardziej #Ona #On #Oni #ImWięcejTymPrzyjemniej #CzasamiJestZaDużo #Seks #Zabawa

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *